Jeszcze przed oficjalną premierą wpadła mi w ręce intrygująca powieść. Wiecie, że nie czytam poradników i trzymam się z dala od „bezcennych” instrukcji jak żyć, jak osiągnąć sukces, etc., etc. Dlatego zainteresowała mnie książka nazwana przez wydawcę antyporadnikiem w stylu noir… Strefa komfortu to pierwsza powieść autora ukrywającego się pod pseudonimem Ludwik Wolta. Jak wypadł ten debiut? Zaskakująco dobrze.
To opowieść o współczesnym świecie, w którym najważniejszy jest wizerunek. Zamiast prawdziwych ludzi, napotkamy w nim pieczołowicie wykreowane persony, które żyją z tego, że radzą innym, jak żyć. Tylko Bernard Jakim buntuje się przeciwko wszechobecnemu fałszowi pod płaszczykiem dążenia do szczęścia i samodoskonalenia. To iście gombrowiczowska postać, która usilnie wzbrania się przed „gębą” i dochodzi do wniosku, że nic tak nie rozwinie jego osobowości i nie zmieni życia na lepsze, jak morderstwo doskonałe.
Bernard Jakim, nazywany po prostu Berno. Wydawałoby się, że to „jakiś” człowiek, jeden z wielu dzisiejszych klonów, everyman. Jest zgoła odwrotnie. Berno tylko z pozoru reprezentuje typowego współczesnego mężczyznę, tylko pozornie jest wcieleniem stereotypów i schematów, w rzeczywistości jest tak inny, jak tylko się da.
Kiedy porzuca go narzeczona, a na domiar złego traci źródło dochodów, przekornie sięga po pozostawioną przez dziewczynę płytę z programem motywacyjnym, nagranym przez jednego z hochsztaplerów, naciągających ludzi rządnych bogactwa i sławy. Pierwszy krok, zapisać swój cel, który będzie jasny, jednoznaczny, realny i terminowy. Berno stawia sobie cel dość nietypowy, postanawia, że w ciągu najbliższego tygodnia zostanie mordercą. Chce odegrać się za swoje zmarnowane życie, na mężczyźnie, który odebrał mu ukochaną. O ironio, trenerze personalnym, autorze książki o samorealizacji i skutecznej drodze do sukcesu…
Z tak krótkiego opisu można by wywnioskować, że to powieściowa apologia przemocy, historia „radosnego zła”, brutalności bez konsekwencji. Kolejny błąd. Do ostatnich stron powieści nie mamy pewności, czy do zbrodni rzeczywiście dojdzie, czy bohater zdobędzie się na czyn.
Antyporadnik w stylu noir? Kryminał retro? A może antykryminał?
Autor bardzo wprawnie spreparował fragmenty poradnika i mów motywacyjnych, które ogląda/odsłuchuje bohater. Groteskowy obraz dopasowywania wskazówek personal coacha, do planowanej zbrodni jest równie absurdalny co przerażający. Berno na siłę szuka celu i sensu, czegokolwiek co zmobilizuje go, by rano wstać z łóżka. Jego motywacje są dość złożone, ale też płynne, ciągle ulegają transformacji. Chęć poczucia się jak prawdziwy mężczyzna, pragnienie zemsty za osobiste krzywdy, zazdrość, potrzeba zrobienia czegoś wbrew sobie, głód transgresji i pełni wolności poza moralnością… A może zwyczaje szaleństwo albo psychopatia?
Paradoksalnie przygotowując się do zbrodni, Berno musi stać się tym, kim nie chce. To moment nawiązywania wymuszonych relacji, szukania sojuszników (potrzebne mu alibi) i informatorów (w końcu nigdy nie zabijał, nie zna się na tym). Musi opuścić swoje zapyziałe mieszkanie i ruszyć na podbój świata. „Berno, po złości, będzie teraz działał prosto, jak reszta ludzi, a nawet jeszcze prościej”. Kiedy pada złowróżbne polecenie: „Jeżeli w trakcie poproszę cię, abyś zrezygnował, nie słuchaj mnie”, uświadamiamy sobie, że wszystko może się zdarzyć…
Strefa komfortu opowiada o ludzkim zakłamaniu i „kurwieniu się dla pieniędzy” w sensie przenośnym, ale też o potrzebie transcendencji, której jednak nie udaje się doświadczyć poza narkotycznymi transami. Ludwik Wolta odmalowuje pesymistyczną wizję świata i człowieka jako, z jednej strony, autonomicznej jednostki, z drugiej, części schizofrenicznego społeczeństwa.
W powieści pojawia się epizod, który każe podejrzewać, że bohater cierpi na rozdwojenie jaźni, uroił sobie wroga, ściga się sam ze sobą i to siebie chce dopaść. Zakończenie jednak jest na tyle niejednoznaczne, że historię tę można różnie interpretować… Sen wariata, fantasmagoria początkującego ćpuna, a może książka w książce. Co jeśli Jakim nie istnieje, jest papierowym bohaterem, stworzonym w wyobraźni pozostającego poza kadrem aspirującego autora, który pogrywa sobie z czytelnikiem…?
Autor: Ludwik Wolta
Tytuł: Strefa komfortu
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 386
Wydanie: I (2017)
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Format: 12 x 19 cm
ISBN: 978-83-8083-492-7
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Novae Res.
24 lutego 2017 at 22:10
Zdecydowanie udało Ci się mnie zainteresować. W dodatku chyba potrzebuję teraz tego typu lektury, bo ostatnio trafiam na książki tak poprawne politycznie i nudne, że przydałoby mi się trochę sarkazmu i trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość. Chętnie sięgnę więc po ten debiut. :)
26 lutego 2017 at 17:23
Jak tylko książka pojawi się na rynku dam znać. Na razie nie znam jeszcze daty oficjalnej premiery, ale jak już będzie, podeślę namiary na ebooka ;) Tak „pojechanej” powieści już dawno nie czytałam ;)
24 marca 2017 at 08:55
Jest już w przedsprzedaży, ale na razie w formie papierowej. Dostępna w księgarni internetowej Zaczytani.pl. O e-booku jeszcze nic nie wiem, ale będę trzymać rękę na pulsie :)
24 marca 2017 at 12:11
Ok, dzięki! Rzeczywiście wolałabym e-booka, mam nadzieję, że niedługo też się pojawi. :)